Biały obrus lśni na stole, pod obrusem siano. Płoną świeczki na choince, co tu przyszła na noc. Na talerzach kluski z makiem, karp jak księżyc srebrny, Zasiadają wokół stołu, dziadek z babcią, krewni. Już się z sobą podzielili opłatkiem rodzice, Już złożyli wszyscy wszystkim moc serdecznych życzeń.
Kiedy mama się dzieliła ze mną tym opłatkiem miała w oczach łzę, widziałem, otarła ukradkiem. Nie wiem, co też mama chciała szepnąć mi do ucha: bym na drzewach nie darł spodni, pani w szkole słuchał... Niedojrzałych jabłek nie jadł butów tak nie brudził... Nagle słyszę, mama szepce: - bądź dobry dla ludzi.